Rybacka zagroda
W niewielkiej rybackiej wiosce znajdowała się stara zagroda, sprawiająca wrażenie opuszczonej. Nieopodal, na piaszczystej plaży stała zniszczona łódź okryta dziurawą siecią, przeplecioną gdzieniegdzie wodorostami. Pod chatą stała drewniana ławka, która była lekko przechylona i sprawiała wrażenie, jakby miała się rozpaść pod byle ciężarem. Okiennice stukały oznajmiając przybyszom, że nie są tam mile widziani. Za chatą stała studnia, z której mieszkańcy czerpali wodę do czasu, gdy nowe władze gminy nie zarządziły poprowadzenia kanalizacji. Od tamtej pory każdy miał dostęp do czystej wody w swoim domu i nikt już nie dbał o starą zagrodę, która z roku na rok stawała się coraz bardziej zapomniana. Pewnego dnia do wioski przyjechał wójt, który obejrzał chatę wraz z konserwatorem zabytków i zdecydował o tym, że skoro nie należy do nikogo, to powstanie tam skansen. Dwaj mężczyźni weszli do budynku, ale nikt z mieszkańców nie widział, żeby z niego wyszli. Samochód, którym przyjechali także gdzieś znikł. Następnego dnia do rybackiej wioski przyjechała policja. Policjant zebrał zeznania od mieszkańców. Wiele osób uparcie twierdziło, że wójt i konserwator nie opuścili wioski. – Nikt nie widział, jak odjeżdżali. – krzyczała żona starego rybaka. – Coś jest nie tak z tym domem. – dodała żona cieśli. – Co dokładnie ma pani na myśli? – dopytywał się policjant. – Tam coś straszy. – odparła z przekonaniem kobieta. Policjant zaśmiał się tylko i odszedł w swoją stronę. Nikt go już nie widział. Co się stało w zagrodzie? Ludzie nadal omijają ją szerokim łukiem. Garncarz i bednarz uparcie twierdzili, że widzieli, jak w zagrodzie było zapalone światło. Praczka ponoć widziała jak przeraźliwie chuda i blada kobieta nabierała wody ze studni. Listonosz przejeżdżając obok zagrody widział, jak nocą wysoki i chudy mężczyzna przechadzał się na podwórzu. Kim były tajemnicze postacie? Nie wiadomo. Zagroda spłonęła miesiąc później. W piwnicy znaleziono wójta, konserwatora zabytków i policjanta. Mieli tylko dwie małe ranki na szyi. Czuli się dobrze, ale byli bardzo senni. Żaden z nich nic nie pamiętał, nic nie widział i nie wiedział.