Więzień

0
71
Rate this post

Więzień

W lochu unosił się swąd wilgoci. Do uszu mężczyzny dobiegał szmer biegających szczurów. Otworzył oczy, usiadł na pryczy i rozejrzał się. Znajdował się w małym, ciasnym pomieszczeniu. Wstał i szarpnął za klamkę. Drzwi były zamknięte. W pomieszczeniu panował zmrok. Więzień poczuł strumień chłodnego i rześkiego powietrza dobiegający z niewielkiego okrągłego okna. Żelazna krata była na tyle duża, że mógł swobodnie wetknąć weń dłoń. Pomieszczenie było niskie, a że był rosłym mężczyzną, bez trudu dosięgał do okiennego otworu. Przycisnął twarz do żelaznej kraty. Poczuł metaliczny posmak na ustach. Dopiero wtedy poczuł, jak bardzo chce mu się pić. Wsłuchał się w odgłosy dobiegające z zewnątrz. Usłyszał jak morskie fale rozbijają się o mury więzienia. Jego cela znajdowała się nieco wyżej ponad poziomem morza. Więzień stał oparty o żelazną, okienną kratę, bezradny, nie mógł zaakceptować swojego położenia. Brakowało mu sił, żeby cokolwiek uczynić. Nie miał pojęcia, który jest dzień, miesiąc, a nawet rok. Nie pamiętał też, w jaki sposób znalazł się w celi, z dala od domu i kochającej rodziny.
Słońce pojawiło się za widnokręgiem. Purpura oświetlała bladą twarz więźnia. Powoli opadał z sił. Biegające szczury sprawiły, że czuł obrzydzenie. Usłyszał zbliżające się kroki. Byli to dwaj strażnicy. Więzień szybko podbiegł do drzwi i zaczął w nie bić pięściami, wykorzystując ostatki swoich sił. Strażnicy wyrazili jedynie swoje zdziwienie, że więzień jeszcze żyje. Jeden z nich odznaczył coś w notesie i poszli dalej, rozmawiając ze sobą, tak jakby człowiek umierający w celi obok był kimś zupełnie nic nie wartym. Nie widzieli, jak wygląda. Karykatura człowieka. Położył się na twardym posłaniu. Czuł ból. Jego ciało stawało się sine. Nie czuł głodu. Nie płakał. Wiedział, że już nic nie może zrobić, bo zotał sam. Zmarł w samotności, wśród nocnej ciszy. Zasnął ukołysany przez morskie fale, nie wiedząc nawet, za co spotkała go tak surowa kara.