Przeciwieństwa się przyciągają część 1

0
37
Rate this post

Przeciwieństwa się przyciągają część 1

To nie było typowe love story. Do samego końca byli przekonani, że nie są sobie pisani. Każde z nich pochodziło jakby z innej epoki. On miał swój świat, nowoczesny, przepełniony wszelkiego rodzaju techniką, informatyką. Marzyła mu się kariera sławnego programisty i wielkie pieniądze. Odważny, śmiały, zawsze miał to, czego chciał. Twardo stąpał po ziemi i nie lubiła osób, które zdają się być bardziej marzycielami niż optymistami i realistami. Ona właśnie była jego przeciwieństwem. Skromna dziewczyna z dobrego domu z aspiracjami na tancerkę. Jak każda kobieta, a tym bardziej dusza artystyczna pragnęła prawdziwej miłości, takiej bezinteresownej, pierwszej, pięknej.

Nikt nawet nie przypuszczał, że ich drogi mogłyby się skrzyżować. Przecież tak dwa skrajne światy nie mają punktu wspólnego, przynajmniej z pozoru. Właściwie przypadek zadecydował o ich spotkaniu. A może łaskawy los już od dawna planował dla nich taki scenariusz. Ona właśnie biegła na kolejną próbę do pobliskiego teatru. On, jak co wieczór, w celu utrzymania kondycji biegał ze swoim ukochanym psem po parku. Dzień zbliżał się ku końcowi, więc łapiąca za oczy szaruga dawała się niejednemu spacerowiczowi we znaki. Monika, jak zwykle szła utartymi i najbezpieczniejszymi ścieżkami parku rozmyślając o rzeczach, których nigdy nie odważyłaby się wypowiedzieć na głos, ze wstydu, że ktoś uzna ją za niepoprawną marzycielkę. Często zdarzało jej się wpadać w taką zadumę. Wtedy świat jakby przestawał dla niej istnieć. Liczyło się tylko to, co powstawało w jej wyobraźni. Marzyła o tym, że pewnego dnia spotka swojego księcia, który od samego początku czule będzie patrzył jej w oczy i zmieni dla niej swoje dotychczasowe przyzwyczajenia, by tylko ją zadowolić. Nagle poczuła silny ból głowy i niespodziewanie znalazła się na ziemi. Cały świat zawirował jej przed oczami. Na chwilę straciła kontakt z rzeczywistością. Kiedy się ocknęła, siedziała na ławce obok nieznanego jej chłopaka. W pierwszej chwili nie wiedziała, co się dzieje. Była oszołomiona i przestraszona. Do głowy przyszły jej najczarniejsze wizje, które nie raz snuła jej mama, by tylko przestrzec ją przed nieuczciwymi chłopcami. Była pewna, że padła ofiarą jakiegoś napady lub nie daj boże gwałtu. Chwilę porozglądała się nerwowo i szybkim ruchem zerwała się z ławki. Chciała uciec. W tamtym momencie wydawało jej się to jedynym słusznym rozwiązaniem. Jednakże nieznajomy nie pozwolił jej odejść. Chwycił ją za rękę i zaczął do niej coś mówić. W przerażeniu jego słowa nie docierały do niej. Dopiero po chwili uspokoiła się i usłyszała jego troskę, czy nic jej się nie stało. Na prośbę nieznajomego postanowiła zostać. Po krótkiej rozmowie wyjaśniło się całe zajście. Wpadli na siebie na skrzyżowaniu dwóch alejek parkowych. Rosnące na rogu krzewy ograniczyły widoczność i wypadek gotowy.